No tak.
Cały czas udzierg ewoluuje, zaczyna żyć własnym życiem.
Odczuwam jego ciężar na kolanach, wije się jak wielka mechata glista.
I całkiem jak ta glista nie ma końca, w mordeczkę.
dokonujesz paskudnego, obrzydliwego i inne -ego, -ego ataku na dobre imię dżdżownicy, nazywając ją imieniem zupełnie nie podobnego do niej i o wiele okrutniejszego stwora. Protestuję!!! ;p
Zapowiada sie cudnie:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTrzymam :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się rewelacyjnie :)
OdpowiedzUsuńŚliczności. Wszystko mnie się podoba w Twojej robótce - i kolor i wzór ( mówiłam już, że uwielbiam warkocze...? ;-))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Fajny robal, jako poczwarka całkiem niezły, więc pewnie transformuje w efektownego motyla :)
OdpowiedzUsuńnie mogę doczekać się efektu końcowego. pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńdokonujesz paskudnego, obrzydliwego i inne -ego, -ego ataku na dobre imię dżdżownicy, nazywając ją imieniem zupełnie nie podobnego do niej i o wiele okrutniejszego stwora. Protestuję!!! ;p
OdpowiedzUsuńDasz radę :))
OdpowiedzUsuńWidzę, że szykuje się coś fajnego :)
OdpowiedzUsuńCudnie mięciutki, puchaty i....błękitny. Wiem, bo widziałam:)
OdpowiedzUsuń