Zachciało mi się heksagonów. I następnej narzuty tez mi sie chciało, już od dawna.
A że u mnie kosz ze ścinkami niezmiennie pęka w szwach, materiałów do produkcji jest sporo.
Długo to trwało, wszak produkcja heksagonów jest bardzo praco- i czasochłonna,
ale ogólny zarys miałam w głowie już jakiś czas, pozostało więc tylko przelać go na tkaniny.
I jest gotowa. Narzuta na dziecięce łózko, zdecydowanie chłopięca, o wymiarach 80x160cm.
Wewnątrz wypełnienie poliestrowe, warstwy zewnętrzne to 100% bawełna.
Po praniu, prasowaniu tkanin, zszyciu całej sterty heksagonów, i znów ciągłym prasowaniu, dopasowaniu i przyszyciu tejże sterty do tła w kolorze śmietankowym
(szycie oczywiście ręcznie) przyszedł czas na spięcie kanapki i pikowanie:
Narzuta jest przepikowana na maszynie, po szwie dużych paneli i konturowo - każdy heksagon.
To był masochistyczny pomysł, okręcanie całej narzuty wokół stopki maszyny.... nigdy więcej!
Ale ten zabieg dał fajną fakturę wierzchu narzuty, więc ostatecznie w imię tego efektu jestem gotowa zapomnieć o łzach wylanych w trakcie ;)
Wymyśliłam sobie, że lamówka spinająca warstwy narzuty będzie też z resztek, więc znów wróciłam do maty do cięcia i deski do prasowania, bo musiałam wyprodukować ponad 5 metrów lamówki :)
Dalej to już była bułka z masłem i czysta przyjemność, wszyłam lamówkę dookoła....
..... a potem ręcznie podszyłam, więc nie widać szwu ! Uwielbiam ten efekt :)
Na odwrocie - bawełna:
Jeszcze ostatni element, czyli moja metka ;) Inicjały jak zawsze w kolorach narzuty
i rok ukończenia pracy, wszystko w ramce z lamówki, również ręcznie przyszytej:
Całość gotowa.
Nowa dziecięca narzuta pełna starań, mnóstwa pracy, zapału i miłości do nawet najmniejszego kawałka tkaniny.
:)