Pewna Ewa zamówiła sobie królisię, koniecznie biała miała być i w niebieskiej sukience. No to pyk :
niebieska sukienka :
Mam nadzieję, że się spodoba nowej właścicielce.
--------------------
A o czarowaniu Kasi to będzie tak : nigdy nie lubiłam czapek. Nie nosiłam, nie podobałam się sama sobie w czapkach, pomimo wielu prób i mierzenia różnych fasonów.
Wszystkie te piękne czapki, futrzane i wełniane, duże i małe, podobały mi się, owszem, ale na czyichś głowach, niestety...
Nie, i koniec.
Zawsze miałam kaptur przy kurtkach, możliwie duży i to na tyle, to byłam w stanie dla własnych zatok jeszcze uczynić. Ileż gadania musiałam się nasłuchać z różnych stron, tego żadne słowo nie opisze.
Co z tego, skoro nie mogłam się zmusić do wyjścia w czapce, koniec, kropka.
Wszystko się zmieniło, gdy dotarła do mnie czapka robiona przez
KASIĘ, dla mnie po prostu czarodziejkę szydełka i drutów :-)
Zakochałam się w tej czapce, z wielkim pomponem, oczy kojarzą mi się z ludzikami z South Parku;-)
chodziłam w niej z upodobaniem, sama się sobie dziwiąc.
Zamówiłam więc kolejne. I jak tylko dotarły, to oczywiście natychmiast je założyłam na czerep :-)
I proszę: czapka-sowa, z bąbelkami dwoma, nawet baardzo się spodobała paniom w zaprzyjaźnionych sklepikach:
i taka całkiem skromna, po prostu z kwiatkiem .
(Tak wyglądam, jak słońce świeci w oczęta, a dziecko robi zdjęcie :-D)
Kaśka odczarowała moje czapkowe fobie, serdecznie jestem jej za to wdzięczna, i szeroko się czapkami chwalę.
Jeśli nie wyglądam tak dobrze, jak mi się wydaje, to proszę mnie mimo wszystko z błędu nie wyprowadzać.
Polubiłam, jak mi ciepło w głowę:-)
Kochana Kasiu, bardzo Ci za czapeczki dziękuję,
i przesyłam sto buziaków !