Jak wiadomo, złapać kilka srok za ogon nie jest łatwo. Żadna to nowość.
Ale jakoś będę musiała to zorganizować żeby tą nową srokę zwaną sutaszem jednak do garści zmieścić.
Bo byłam ja na warsztatach, panie kochane, i zgodnie z przewidywaniem, spodobało mi się, niestety.
Niestety dlatego, że już teraz trudno mi ogarnąć z cały ten majdan szyciowo-krzyżykowo-wykrojowy.
I teraz pewnie dojdzie jeszcze ten sznurkowo-koralikowy :-)
Zobaczymy, na razie będę oswajać tego zwierza i dalej intensywnie podglądać te z Was, które robią tą piękną biżuterię...
Swoimi umiejętnościami i wiedzą na warsztatach dzieliła się Emila
To moje pierwsze dzieło sutaszowe, nieduża broszka z pastylką perłową.
Wszyscy widzimy niedociągnięcia, ale i tak jak na pierwszą pracę, nieskromnie uznaję że nie wyszło najgorzej.
Oczywiście brakuje mi jeszcze doświadczenia jakiegoś tysiąca gotowych wyrobów, ale co tam ;-)
Cała nauka nowej techniki przede mną !
---------------------------------------------------------
Zdjęcie z serii "nie wstanę, tak będę leżał " :-)
Gratuluję oswajania nowej techniki!:) Broszka wyszła pięknie:) Sutasz mnie fascynuje, ale sama próbować nie będę - wolę podziwiać u innych:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie z powodu aby mnie nie wciągnęła nowa technika narazie nie próbuję się jej nauczyć. Tyle tylko, że mam słabą wolę a chęci poznania nowego coraz większe. Broszka śliczna i najważniejsze, że zrobiona samodzielnie. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńŚwietnie Ci wyszła, nie powiedziałabym że to Twój pierwszy raz :)), co będzie potem :))
OdpowiedzUsuńjak na pierwszy raz jest całkiem niezłe, widziałam, że dużo gorzej zrobione za duże pieniądze chcą sprzedawać... rób kolczyki aby dojść do wprawy będzie potrzebne tylko 500 par, czyli o połowę mniej...
OdpowiedzUsuńtak jeszcze zapytam, czym to zszywasz czy wystarczy mocna nitka czy już raczej używa się tylko tych nici na m(?), których nazwy jak potrzeba nigdy nie pamiętam?
Usuńzszywałam cieniuśką żyłką, taką wędkarską, ale były jeszcze transparentne nici, tylko że trudniej mi było nad nimi zapanować bo się skręcały... można też używać nici, nie muliny na M;-),ale wtedy trzeba dopasowywać kolory. tak rzekła guru Emila i ja grzecznie słuchałam :-)
UsuńBardzo udana pierwsza próba, powodzenia w dalszej nauce :)
OdpowiedzUsuńNo gratuluje Kochana debiutu. Ja się nawet za to nie biorę. Czasu mało, planów krzyzykowych w głowie wiele. Pozostane wierna hafcikom :) Ale bedę Ci wiernie kibicować :)
OdpowiedzUsuńTo co zrobiłaś jest śliczne,czekam na więcej:)
OdpowiedzUsuńPoczątki zawsze są trudne, ale u Ciebie jakoś tego nie widać - wyszło rewelacyjnie:)) jeszcze parę godzin praktyki i będziesz mistrzynią!:)
OdpowiedzUsuńPiękne te początki. Sutasz mnie zawsze zachwyca niemożebnie - takie to "z epoki" w wyglądzie. Ucz się, pokazuj, a ja sobie będę wpadać się pozachwywcać.
OdpowiedzUsuńJakie tam niedociągnięcia - piękna broszka! Gratuluję opanowania nowej umiejętności.:)
OdpowiedzUsuńJa tam żadnych niedociągnięć nie widzę:)
OdpowiedzUsuńpiękna broszka!
Pozdrawiam:)
Ja tam sie cieszę, że "zaskoczyłaś" z sutaszem, śmiem mieć nadzieję, że jak juz wyprodukujesz jakiś element/komplet biżuterii to będe mogła go pożyczać:P więc powiem krótko: DO ROBOTY KOBIETO!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTwoja pierwsza sutaszowa broszka wygląda imponujaco. A kocio przyjął pozycje aerodynamiczną ;)) Super kot!!!
OdpowiedzUsuńOoo jest i brocha:) super!!!pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń